Grające czwarty sezon w IV lidze Wierchy Rabka-Zdrój przeżywają w rundzie wiosennej trudne chwile. Kibice z „Miasta Dzieci Świata” nie tracą jednak nadziei na udany finisz drużyny Karola Niewolika i czekają na dobre informacje z wyborów nowych władz, które powinniśmy poznać niebawem.
— Wierchy to klub z 76-letnią tradycją – mówi Maciej Wójciak, który pod nieobecność prezesa Dariusza Kondysa pełni rolę zarządzającego klubem z Rabki-Zdroju. – IV liga to najwyższa liga, w której mieliśmy okazję występować w swojej historii. Można więc powiedzieć, że osiągamy swoje największe sukcesy, ale tak naprawdę koncentrujemy się na dzieciach i staramy się rozwijać cały klub, w którym najważniejsza jest społeczność. Mamy wiernych kibiców od najmłodszych, poprzez ich rodziców aż po starsze pokolenia. Jest więc to co powinno się liczyć w klubach i stanowić o jego tożsamości. Budując zespół seniorów staraliśmy się opierać na zawodnikach z naszego powiatu. To się jednak zmienia, ale naszym celem jest szukanie najzdolniejszych zawodników na Podhalu, bo poziom IV ligi po jej reorganizacji jest bardzo wysoki i po naszych wynikach widać to wyraźnie.
„Najstarsi górale” kibicujący Wierchom przede wszystkim wspominają czasy, w których klub z Rabki-Zdroju podejmował Polonię Warszawa.
— To był co prawda „tylko” mecz towarzyski, ale nasze trybuny wtedy pękały w szwach – wspomina były piłkarz, grający w Wierchach 18 lat Adrian Fudala. – Polonia była wtedy mistrzem Polski i przebywała na obozie przygotowawczym do sezonu w Zakopanem. Nasz zarząd zaprosił zespół, w którym grali między innymi Arkadiusz Bąk, Igor Gołaszewski czy Emmanuel Ekwueme, więc choć przegraliśmy chyba 1:8 to wszyscy mieli powody do zadowolenia. Tamte wspomnienia napędzają nas też do działania teraz, bo nastawiamy się na pracę z dziećmi. Akademia działa już wprawdzie od 8 lat, ale od roku nastąpił boom. Od 10 dzieci rozrośliśmy się już do 70 i mamy nadzieję, że będzie ich więcej, bo mamy dla nich sporo piłkarskich atrakcji. Między innymi przyciągamy ich na seniorskie mecze, bo są na nich eskortą wyprowadzając zawodników na boisko, a także kibicują z flagami, odpalamy race, śpiewają i bawią się. Mają radość i motywację, a o to chodzi, żeby dzieci w naszym mieście i z jego okolic miały co robić. Może spośród nich wyrośnie jakiś następny Lewandowski albo Messi.
Na razie piłkarską wizytówką Wierchów jest 76-letni już Andrzej Joczys, wychowanek klubu z Rabki-Zdroju, a następnie zawodnik ekstraklasowych Cracovii, Lecha Poznań i Warty Poznań. Miał też epizod związany z gry w Błyskawicy Chicago, ale wrócił do macierzystego klubu, w którym zakończył piłkarską przygodę w 1980 roku, ale nadal jest związany z klubem i działa, doradza, kibicuje i przeżywa występy zespołu prowadzonego przez Karola Niewolika.
— W Wierchach znalazłem się poprzez pracę w NKP Podhale Nowy Targ – wyjaśnia Karol Niewolik. — Poznałem wtedy prezesów klubu z Rabki-Zdroju Dariusza Kondysa i Macieja Wójciaka, którzy zaproponowali mi przejęcie drużyny. Pracował z nią Sebastian Świerzbiński, z którym znamy się z Podhala i kiedy zrezygnował przejąłem drużynę i jestem już z nią dwa lata. W tym sezonie początek mieliśmy udany, bo kadra była szeroka i mocna, a 5. miejsce na półmetku świadczy o tym najlepiej. Niestety, wyjazd trzech zawodników za granicę oraz – to co w takich klubach jest też ważne – obcięte zostały finanse spowodowały, że bez kluczowych piłkarzy już nie idzie nam tak dobrze. Przyszli młodzi chłopcy z Akademii Podhala, grający gdzieś po klubach małopolskich w różnych ligach i kadra została bardzo odmłodzona. Próbujemy ogrywać tę młodzież na czele z Bartkiem Porębskim, Mateuszem Bodziuchem, Bartkiem Gruszkowskim, którym starsi zawodnicy starają się przekazać swoje doświadczenie. Wychodzi to raz lepiej, raz gorzej. Mam jednak nadzieję, że to doświadczenie będzie procentować na przyszłość.
Do doświadczonych zawodników należą kapitan zespołu Łukasz Pazurkiewicz, mający za sobą między innymi grę w II-ligowej Miedzi Legnica czy Grzegorz Misiura, Mateusz Dara i Tomasz Dudek. To oni stanowią trzon zespołu i występują w roli nauczycieli.
— W Wierchach gram czwarty sezon i jestem bardzo zadowolony z pobytu w Rabce, do której „przyciągnęła” mnie żona – mówi Łukasz Pazurkiewicz. – Przyszedłem do zespołu po jego awansie do IV ligi, gdy pojawił się pomysł zbudowania mocnej IV-ligowej drużyny na Podhalu i pokazaliśmy w tym okresie, że potrafimy grać w piłkę. Plasowaliśmy się w górnej połowie tabeli, a zespół z Niecieczy może to potwierdzić, bo zawsze miał z nami ciężko. Tworzymy zgrany zespół, a kibice, którzy nas zawsze wspierają i licznie przychodzą na nasze mecze też mają swój udział w tym, że cieszę się z tego gdzie jestem. To jest fajne miejsce i mam nadzieję, że zbliżając się do 34. urodzin dalej będę się mógł rozwijać i jako zawodnik, który jeszcze chce coś od siebie dać drużynie i jako trener. Mam licencję UEFA A i na razie jako szkoleniowiec pracuję w Czarnym Dunajcu, ale wiem, że Akademia Wierchów coraz lepiej się rozwija, więc liczę na to, że wychowa naszych następców i Wierchy będą grały co najmniej na poziomie IV ligi, a ja być może kiedyś pomogę im też jako trener, bo w Rabce-Zdrój jest naprawdę dobry klimat – dla piłki nożnej także.
(DD)
Hits: 242