Niewielu sportowców doczekało się pomnika za życia. Wśród nich jest Kazimierz Kmiecik – legendarny napastnik reprezentacji Polski i Wisły Kraków. Jego imię od niedzieli nosi bowiem boisko LKS Węgrzcanka w leżącej pod Wieliczką wiosce Węgrzce Wielkie, gdzie wychował się i nadal mieszka czterokrotny król strzelców polskiej ekstraklasy!
W biało-czerwonych barwach rozegrał 34 spotkania, w których zdobył 8 bramek i choć nie są to znaczące liczby to może się pochwalić tytułami mistrza i wicemistrza olimpijskiego oraz medalem za trzecie miejsce na mistrzostwach świata. Za to w koszulce z „Białą Gwiazdą”, której wierny jest do dzisiaj, pracując w sztabie szkoleniowym, rozegrał 304 spotkania i zdobył 153 bramki oraz świętował mistrzowski tytuł. Do tej kolekcji dorzucił jeszcze Puchar Grecji z AE Larisa.
O tych wszystkich sukcesach przypomniał burmistrz Wieliczki Artur Kozioł nadając imię Kazimierza Kmiecika stadionowi, na którym wychował się i skąd ruszył w piłkarski świat legendarny napastnik Klubu Wybitnego Reprezentanta Polskiego Związku Piłki Nożnej.
- Zawsze mówiłem, że w Wieliczce jest Królewskie Górnicze Wolne Miasto – podkreślił Artur Kozioł. – A teraz już oficjalnie mogę oświadczyć, że w Węgrzcach Wielkich jest Królewski Stadion imienia Kazimierza Kmiecika, który tu się urodził, tu wychował i tu nadal mieszka. W imieniu wszystkich radnych, wszystkich mieszkańców nadaliśmy bowiem temu boisku tytuł, który mówi wszystko. Wielkie gratulacje dla Kazimierza, ale przede wszystkim wielkie podziękowania za to, że mogliśmy to przeżyć w gronie tak zacnych i zasłużonych polskich piłkarzy, a jego kolegów na czele z Markiem Kustą i Zdzisławem Kapką, którzy tworzyli z Kazimierzem Kmiecikiem wiślacki mistrzowski atak „3-K” oraz Markiem Motyką, Leszkiem Lipką czy Piotrem Skrobowskim, a także z jego obecnymi kolegami ze sztabu szkoleniowego Wisły z Radosławem Sobolewskim i Bogdanem Zającem. Serdeczne podziękowania!
Zanim oficjalnie przecięta została symboliczna wstęga nie zabrakło także wzruszających chwil wspomnień Kazimierza Kmiecika i wyróżnień oraz nagród dla bohatera dnia. Pospieszyli z nimi: w mieniu władz Wisły Kraków – prezes Jarosław Królewski, jako przedstawiciel Małopolskiej Rodziny Piłkarskiej prezes MZPN-u Ryszard Kołtun i jako gospodarz wyraziciel woli działaczy, zawodników, trenerów i sympatyków Węgrzcanki, prezes klubu – Marek Kaczmarski.
- Zazdroszczę Węgrzcom Wielkim, że mają takiego piłkarza i człowieka, który jest wyjątkiem w polskim futbolu, całe życie oddanym praktycznie jednemu klubowi – stwierdził Ryszard Kołtun wręczając pamiątkowy medal 110-lecia Małopolskiego Związku Piłki Nożnej za zasługi dla rozwoju piłkarstwa krakowskiego i małopolskiego. – „Kaziu” – pozwolicie, że tak będę mówił, bo znamy się od wielu lat i dlatego wiem także, że grając i trenując w Wiśle, całym sercem był również w swojej rodzinnej miejscowości i przy swoim macierzystym klubie. To nie jest więc przypadek, że ten stadion, na którym właśnie Węgrzcanka wywalczyła awans do V ligi, został nazwany jego imieniem. O tym, jak bardzo go cenimy świadczą także inne wyróżnienia. Gdy wyłanialiśmy jedenastkę 105-lecia MZPN w ataku znalazł się Kazimierz Kmiecik. Jemu także wręczona został nagroda „Jasna strona futbolu”, którą prezydent Miasta Krakowa przyznaje ludziom, którzy byli i są na sztandarach piłkarstwa, a po zakończeniu kariery uczą i wychowują młodzież, nie mogąc się z futbolem rozstać. Kazimierz Kmiecik otrzymał ją w tym roku. Życzę mu, żeby zawsze był taki sam, skromny, autentyczny, budzący wyłącznie powszechną sympatię.
Wśród uczestników tej wyjątkowej uroczystości nie zabrakło rodziny Kazimierza Kmiecika – żony, synów i wnuka, który także chce kontynuować piłkarską tradycję.
- Nie będę ukrywał, że to były dla mnie wzruszające chwile – zapewnił Kazimierz Kmiecik. – Jestem człowiekiem rodzinnym i dlatego podziękowania za to wszystko co osiągnąłem i za co zostałem tak wyróżniony zacząłem od świętej pamięci mamy. To ona od momentu, w którym się urodziłem i wychowałem w Węgrzcach Wielkich była moim motorem napędowym piłkarskiego rozwoju. To ona najpierw nosiła, a potem woziła mnie na mecze, a gdy już grałem w seniorach Wisły to po każdym meczu czekała na mnie na balkonie bez względu na to czy wracałem przed północą czy po północy. Od razu musiałem więc wysłuchać recenzji w stylu: „aleście dobrze zagrali” i biła brawo po zwycięstwie, albo: „co wyście tam grali” i nie kryła niezadowolenia po porażce. Nic więc dziwnego, że nie chciałem przegrywać. Natomiast boisko Węgrzcanki to moje ulubione miejsce z czasów dzieciństwa. Idąc z domu do szkoły przechodziłem przez boisko, więc prowadziłem piłkę przy nodze. Kopałem przed lekcjami i po lekcjach. Gdy wracałem do domu, a rodziców nie było w domu, bo pracowali, to zostawałem na boisku i dwie-trzy godziny trenowałem. Cieszę się i jestem wdzięczny, że działacze wystąpili z taką inicjatywą i jestem dumny z tego, że mam stadion nazwany moim imieniem, a tych wszystkich słów o moich sukcesach, wymienianych przy otwarciu, słuchałem ze ściśniętym ze wzruszenia sercem. Bo to przecież tu wszystko się zaczęło, a teraz to boisko nosi moje nazwisko, choć powiem szczerze, że jeszcze to do mnie nie dotarło. Może za tydzień będę już potrafił powiedzieć jakie to tak naprawdę jest uczucie…
DD (tekst. i fot.)
Poniższa galeria zdjęć: www.wieliczka.eu
Więcej zdjęć – TUTAJ (www.wieliczka.eu)
Hits: 533