Trener najlepszej dryblerki rocznika 2014 przed ogólnopolskim finałem 4move 1×1 Cup

Jak wyglądają przygotowania do 4move 1×1 Cup? Co daje dzieciom udział w tego typu inicjatywach? Dlaczego trenerzy powinni stawiać na rozwój indywidualnych umiejętności zawodników? – o tym i nie tylko opowiada Mateusz Lis, trener Zofii Kołodziej, zwyciężczyni II edycji 4move 1×1 Cup w roczniku 2014.

Jak narodziła się decyzja o udziale w turnieju? Co przesądziło o tym, że Akademia zdecydowała się wziąć udział w tych rozgrywkach?

W naszej Akademii mamy niepisaną zasadę, że chcemy szkolić umiejętności indywidualne. Turniej doskonal się w to wpisuje. Zależy nam, żeby dzieci nie bały się grać samodzielnie, podejmować decyzji, próbować i po prostu czerpały radość z gry. Jesteśmy związani z tą inicjatywą od pierwszej edycji i regularnie bierzemy w niej udział z różnymi zawodnikami i rocznikami. W tym roku Zosią opiekuje się trener Adrian Mrózek, który ma już doświadczenie w prowadzeniu zawodników w tym turnieju – w Finale Ogólnopolskim II edycji na PGE Narodowym prowadził Dominika Dudka, który zajął 7. miejsce.

Nasze treningi mocno stawiają na umiejętności indywidualne i technikę, więc nie było to nowością dla moich zawodników. Nie przygotowywaliśmy się specjalnie pod turniej – to, co najważniejsze, wypracowujemy w codziennej pracy. Przed finałem wojewódzkim zorganizowaliśmy tylko jedno spotkanie, by omówić szczegóły regulaminu – np. skąd można oddawać strzały czy w jaki sposób zdobywa się punkty. Poza tym – standardowa, drużynowa praca.

A jak Pan ocenia samą ideę turnieju? Co – jako trener – dostrzega Pan w tej formule wartościowego?

To naprawdę świetna inicjatywa. Dzieci mają szansę sprawdzić się indywidualnie, zmierzyć z emocjami i odczuć presję rywalizacji. W młodszych rocznikach zwykle unika się klasyfikowania, ale piłka nożna to sport oparty na rywalizacji. Turniej ujawnia też mentalność zawodnika – tutaj nie można liczyć na pomoc kolegów z drużyny. Trzeba radzić sobie samemu. I to właśnie kształtuje piłkarski charakter.

Czym wyróżnia się ten turniej na tle innych wydarzeń, w których bierzecie udział?

Turnieje 1×1 to rzadkość. Częściej mamy do czynienia z formatami 3×3 czy 5×5. W kategoriach wiekowych, w których gra Zosia, rozgrywki 3×3 praktycznie już nie istnieją. To czyni ten turniej wyjątkowym w skali kraju. Dodatkowo – to, że z każdej drużyny wyłania się tylko jednego reprezentanta, działa bardzo motywująco i pobudza ambicje. Już w pierwszej edycji Zosia zajęła drugie miejsce w Małopolsce – co było dla niej ogromnym sukcesem. Pokazała sobie i innym, że nawet trenując w małym klubie, można osiągać wielkie rzeczy. Rok później wygrała ogólnopolski finał. Co ciekawe – dziewczynka, która była druga, wcześniej zwyciężyła w Małopolsce. Obie mieszkają 30 km od siebie. To nie przypadek, tylko efekt solidnej pracy i zaangażowania – zarówno zawodniczek, jak i trenerów.

Zatem można przypuszczać, że sukces z pierwszej edycji zbudował w niej pewność siebie?

Zdecydowanie. Na początku była bardziej nieśmiała, choć zawsze uśmiechnięta. Z czasem zaczęła się otwierać, a dziś – patrząc na zdjęcia – widzę u niej prawdziwą radość, wręcz „banan” na twarzy. Ten turniej naprawdę ją rozwinął – nie tylko sportowo, ale i mentalnie. Zawsze staramy się podchodzić do takich wydarzeń z luzem. Mówię zawodnikom: „nic nie musisz, ale wszystko możesz”. Im mniej stresu, tym lepsza gra. Gdy wchodziliśmy na PGE Narodowy nawet spiker zauważył z jakim luzem i uśmiechem Zosia wychodziła na kolejne mecze. Z takim nastawieniem i pewnością siebie, łatwiej było jej robić to co potrafi najlepiej.

Wielu trenerów podkreśla, że kreatywność to klucz do sukcesu w formule 1×1. Podziela Pan tę opinię?

– Oczywiście, kreatywność jest bardzo ważna – zwłaszcza w ataku. Ale to nie wszystko. Zawodnik, grający 1×1, musi być wszechstronny. Musi umieć nie tylko strzelać, ale też bronić, odbierać piłkę, dobrze się ustawiać. Najlepiej radzą sobie ci, którzy potrafią łączyć te wszystkie elementy. Ogromną przewagę dał Zosi trening z chłopakami. Intensywność takich treningów jest zupełnie inna, trudna do osiągnięcia w typowo żeńskich grupach – chyba że mówimy o kadrze wojewódzkiej. Co więcej – trenowała z chłopcami starszymi o 3–4 lata. I to nie byle jakimi – tylko najlepszymi w swojej grupie. Sama ich sobie wybierała do ćwiczeń. To pokazuje jej ambicję. Zawsze powtarzam zawodnikom: jeśli chcesz się rozwijać – wybieraj sobie jak najmocniejszych przeciwników.

A z trenerskiej perspektywy, co czuł Pan, widząc swoją zawodniczkę występującą na tym samym stadionie, co reprezentacja Polski?

Ogromną dumę. To wyjątkowe uczucie, kiedy widzi się swoją zawodniczkę jako najlepszą dryblerkę w Polsce. Dla mnie – jako trenera – to także potwierdzenie, że warto inwestować w rozwój indywidualny. Turnieje takie jak ten to wspaniała przygoda – niezależnie od etapu: klubowego, regionalnego czy ogólnopolskiego. Dzieci mogą się sprawdzić, pokazać swoje umiejętności, a przy tym świetnie się bawić. A jeśli uda się dojść aż do finału – jak Zosi – to zostają wspomnienia na całe życie.

19 września Zofia Kołodziej zwyciężyła w roczniku 2014 dziewcząt w Małopolskim Finale Wojewódzkim, robiąc duży krok w stronę obrony tytułu najlepszej dryblerki w Polsce. Ogólnopolski finał odbędzie się 10 października w Chorzowie. Trzymamy kciuki za zawodniczkę AP Mam Talent Limanowa!

To top