Nowy wariant bezobjawowej choroby korupcyjnej…

Wydawało się, że rozpoczęta w 2005 roku „czarna pięciolatka” przyniosła środowisku piłkarskiemu w Polsce moralne oczyszczenie. Sto tysięcy złotych w upchanych w rezerwowej oponie, leżącej w bagażniku samochodu stalowowolskiego sędziego Fijarczyka, pięciolatkę z przytupem otwarły. Symbolicznym jej zamknięciem stało się przyjęcie na zjeździe PZPN kodeksu etycznego autorstwa prof. Józefa Lipca. W tak zwanym międzyczasie kraj żył systematycznym odkrywaniem kolejnych afer korupcyjnych, w których negatywnymi bohaterami okazywali się sędziowie, obserwatorzy, prezesi klubów oraz tzw. menago-spece od załatwiania lewych punktów…

Szybko okazało się, że mamy do czynienia ze zorganizowaną grupą przestępczą, kierowaną przez działacza Amiki Wronki Ryszarda Forbrychta, zwanego „Fryzjerem”. Jego sprawy sądowe ciągną się po dziś dzień. Przez wrocławską prokuraturę przewinęło się około 600 delikwentów, niektórych sądy skazywały przeważnie na kary „w zawiasach”. Merytoryczną klapą okazała się inicjatywa wystraszonego zarządu PZPN, jaką była weryfikacja wszystkich arbitrów każdego szczebla. W większości wojewódzkich związków akcja przebiegła pod znakiem kolesiostwa i zasady nie robienia krzywdy swojakom. Jedynym realnym efektem tej operacji było niezgłoszenie się na spotkanie z komisją weryfikacyjną około stu sędziów. Oznaczało to samoeliminację i wyręczało organy ścigania.

Czy wszystkie te zabiegi karno-administracyjne i wielka presja społeczna na gruntowne oczyszczenie środowiska, zmiażdżyły raz na zawsze plagę korupcji w naszych futbolu? Nie byłbym taki pewny, zwłaszcza w sytuacji, kiedy na krajowej, ba, nawet na międzynarodowej agendzie, stoi wiadomość o penetracji meczów w polskich ligach niższych, przez mafie zagraniczne, uzyskujące wielkie korzyści w zakładach bukmacherskich. Ten proceder zwany match fixing, zlokalizowano wstępnie w Błękitnych Stargard, Bałtyku Gdynia, rezerwie Pogoni Szczecin. Coś na rzeczy bywa też w dziwnych spotkaniach III ligi z udziałem Odry Wodzisław. W niedawno przegranym 1:5 meczu z Polonią, jeden z jej zawodników Ukrainiec Kowernyk grał jakby pomylił strony świata, asystując polonistom w zdobywaniu dla nich bramek!

Jak pisze w Gazecie Wyborczej Artur Brzozowski, procederem zarządzają mafie dalekowschodnie, przy czym istota przekrętu to już nie obstawianie końcowych, lewych wyników uzyskanych przy pomocy przekupionych arbitrów lub zawodników. Stawia się teraz na nieraz niepozorne elementy meczu, takie np. jak ilość żółtych kartek otrzymanych przez drużynę, ilość bramek strzelonych w ostatnim kwadransie spotkania itp. Jak dotąd, wiarygodnych, stuprocentowych dowodów, nie ma, ale PZPN objął już wspomniane kluby i rozgrywki III ligi, wnikliwym nadzorem. Są pierwsi sprawcy podejrzanych machinacji, właśnie Ukraińcy. Ponieważ ukraińskie rozgrywki był do czasu napaści na nią Rosji Putina rajem bukmacherskich ustawek, a wielu piłkarzy-uciekinierów występuje w naszych klubach, są podejrzani o zawleczenie do nas tej nowej odmiany korupcji.
RYSZARD NIEMIEC

Hits: 1

To top