Maciej Korzym z synem Kacprem (fot. DD)
Maciej Korzyma kibicom nie tylko w Małopolsce, ale i w całej piłkarskiej Polsce nie trzeba przedstawiać. Wychowanek Startu i Sandecji Nowy Sącz, z rodzinnego gniazda wyfrunął, żeby zaczynając od Legii Warszawa, poprzez Odrę Wodzisław Śląski, GKS Bełchatów, Koronę Kielce, Podbeskidzie Bielsko-Biała i Górnika Zabrze wrócić do Nowego Sącza i po wprowadzeniu Sandecji do ekstraklasy „dobił” w niej do 240. występu w ekstraklasie, w której strzelił 38 goli.
Sympatycy „Sączersów” wiedzą także, że po spadku „biało-czarnych” z ekstraklasy napastnik mający za sobą także występy w reprezentacjach Polski juniorów U18 i U19 oraz wmłodzieżówce U21, grał jeszcze przez 2,5 roku w IV lidze w barwach Popradu Muszyna oraz Barciczanki, aż wreszcie postanowił zawiesić buty na kołku i 19 czerwca został dyrektorem sportowym Sandecji. Ale nie w tej roli wystąpił w Suchej Beskidzkiej na XXII Turnieju im. Juliana Mytnika dla reprezentacji subregionów Małopolskiego Związku Piłki Nożnej w kategorii U12.
- Tym razem jestem w roli… rodzica – wyjaśnił Maciej Korzym. – Mam trójkę dzieci. Córka ma na imię Oliwia i jest najstarsza, bo ma 14 lat. Kacper jest w środku, a najmłodszy jest Oliwierek i dopiero stawia pierwsze kroki, ale już próbuje kopać biorąc przykład ze starszego brata, który można powiedzieć, że od czwartego roku życia gra w piłkę. Trochę tych występów ma więc za sobą, ale to jeszcze nie jest etap snucia planów na przyszłość. Na tę chwilę Kacper ma się dobrze bawić i szkolić.
Grający z numerem 4 w reprezentacji Subregionu Południe I, złożonego z zawodników z podokręgów Nowy Sącz i Gorlice, Kacper Korzym jako kapitan poprowadził swój zespół do finału. Choć walczył w nim jak na kontynuatora rodzinnych tradycji przystało tym razem rywale okazali się lepsi więc musiał się zadowolić drugim miejscem i medalem uczestnika.
- Cieszę się, że Kacper miał okazję zagrać w Turnieju imienia Mytnika, bo ja bardzo miło wspominam ten Memoriał, który był dla mnie punktem wyjścia do następnych występów w reprezentacji województwa – dodał Maciej Korzym. – Bardzo dobrze pamiętam tamte czasy i zgrupowania kadry Małopolski w Makowie Podhalańskim, a zawarte wtedy znajomości i przyjaźnie przetrwały na długie lata. Mogę powiedzieć, że moja kariera od tego się właśnie zaczęła i na pewno dla chłopców z rocznika 2012 w tym roku jest to „moment odbicia”. Mnie z tamtego okresu pozostał w pamięci finał mistrzostw Polski trampkarzy w Słubicach, gdzie przegraliśmy z Warszawą, ale choć po ostatnim gwizdku były łzy to wicemistrzostwo Polski też miało swoją wartość i miło wspominam tamte dni, a przy okazji patrzę jak syn idzie moimi śladami w tym samym kierunku.
Kacper Korzym w rubryce przynależność klubowa ma wpisane KS Dunajec Nowy Sącz, ale to nieznaczy, że w rodzinie, której głową jest dyrektor sportowy Sandecji.
- W naszym klubie też jest bardzo dobrze rozwinięta praca z młodzieżą, czego dowodem jest gra zespołów Sandecji w Centralnych Liga Juniorów – przypomniał Maciej Korzym. – Jest więc potencjał, ale nie będę się chwalił osiągnięciami, za które nie odpowiadam. Ja w pionie sportowym Sandecji jestem od pierwszego zespołu i drużyny rezerw czyli od piłki profesjonalnej, bo w niej siedziałem całe dotychczasowe dorosłe życie. Dla tej funkcji zawiesiłem też buty na kołku, bo zakończyłem swoje piłkarskie występy. Nie chciałem już łączyć gry z funkcją dyrektora, bo czasowo byłoby to nie do pogodzenia. Powiem jednak szczerze, że brakuje mi tego biegania po boisku. Człowiek mając 35 lat i jeszcze czując się zdrowym i gotowym do gry jest głodny tego co robił tyle lat. Uznałem jednak, że los Sandecji jest w tej chwili najważniejszy i muszę być cały czas przy zespole. Dlatego postawiłem na pracę z klubie.
Nie znaczy to jednak, że Maciej Korzym zasiedział się na dyrektorskim stołku. Jego sylwetka ciągle wskazuje na to, że sport nadal jest dla niego pasją i jednocześnie okazją do miłych wspomnień.
- Wybranie jednego meczu, do którego najchętniej wracam pamięcią, jest bardzo trudnym zadaniem – stwierdził Maciej Korzym. – Na pewno wyjątkowy był debiut w Legii, bo w 2004 roku jako 16-latek zacząłem grę od występów Pucharze UEFA w wygranym 6:0 z FC Tblisi. Niesamowity był też okres gry w Koronie Kielce, a szczególnie boje z Wisłą Kraków, bo dostarczały dużo adrenaliny, tak jak ten, w sezonie 2012/13, w którym strzeliłem 9 goli. Wtedy na kieleckim stadionie kończyliśmy spotkanie w dziewiątkę, a moja bramka w ostatnich sekundach dała nam remis 1:1. To był jeden z najważniejszych moich goli i mam nadzieję, że podobną radość będę jeszcze nie jeden raz przeżywał oglądając mecze… mojego syna.
DD
Hits: 739