Beskid Andrychów zdobywcą Małopolskiego Pucharu Polski 2024/2025

Fot. Krzysztof Porębski

Za takie mecze kochamy piłkę nożną! W środę 18 czerwca na Suchych Stawach odbył się Decathlon Finał Małopolskiego Pucharu Polski z udziałem drużyn Beskidu Andrychów i BKS-u Hal-Mont Bochnia. Piłkarze obu zespołów stworzyli niezapomniane widowisko, które trzymało w napięciu do ostatniej minuty dogrywki, bowiem właśnie wtedy drużyna z Andrychowa przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść.

Atmosferę prawdziwego piłkarskiego święta czuć było na długo przed pierwszym gwizdkiem, a kibice obu zespołów w znaczącym stopniu zapełnili trybuny stadionu przy ulicy Ptaszyckiego, dopingując swoich ulubieńców. Jako pierwsi powody do radości mieli fani z Bochni, którzy w 7. minucie mogli fetować bramkę BKS-u autorstwa Huberta Skocza, który pewnie wykonał rzut karny. Podrażniony Beskid ruszył z odsieczą, co przyniosło efekt w 18. minucie, kiedy to plasowanym strzałem z wysokości pola karnego Oliwier Pilch pokonał golkipera z Bochni.

W dalszej fazie pierwszej połowy obie ekipy starały się znaleźć sposób na sforsowanie defensywy rywala, jednak ta sztuka im się nie powiodła, skutkiem czego do przerwy na tablicy wyników widniał rezultat 1:1.

Emocje do końca!

Po zmianie stron na boisku było dużo walki – szczególnie w środkowej strefie – jednak nie brakowało okazji podbramkowych. Strzelecki impas przełamali gracze Beskidu i w 79. minucie za sprawą Dawida Sarneckiego wyszli na prowadzenie, a które 120 sekund później podwyższył Szymon Wróblewski. BKS nie miał już nic do stracenia i postawił wszystko na jedną kartę. Taka postawa została nagrodzona, bowiem podopieczni trenera Damiana Rębisza w 83. minucie złapali kontakt po trafieniu Oleksandra Andrushko, a w doliczonym czasie doprowadzili do remisu, kiedy to sprytnie w polu karnym zachował się Hubert Skocz, kompletując tym samym dublet.

W dogrywce emocje sięgały zenitu, a szansę na przechylenie zwycięskiej szali mieli zarówno jedni, jak i drudzy. I kiedy wydawało się, że rzut karne są nieuniknione, z dystansu przymierzył Bartłomiej Koryga – futbolówka odbiła się jeszcze od słupka i wylądowała w bramce, a sędzia Krasny zakończył mecz. Beskid oszalał ze szczęścia, bo to, co nie udało się w tamtym roku, powiodło się tym razem.

Beskid Andrychów – BKS Hal-Mont Bochnia (1:1, 3:3) (4:3 po dogrywce)
0:1 Skocz (k.) 7’
1:1 Pilch 18’ 7 karny
2:1 Sarnecki 80’
3:1 Wróblewski 81’
3:2 Andruszko 83’
3:3 Skocz 90+2’
4:3 Koryga 120+2’

Beskid: Wolanin – Koim, Kaczmarczyk, Mizera, Siwiec – Sarnecki, Malarz (113’ Kapera), Wróblewski, Matysek (14’ Iwanicki), Pilch (80’ Koryga) – Ostafin.

BKS: Baka – Trojan (82’ Kozik), Różyński, Sławecki (117’ Mazur), Gil – Tomala (82’ Majcher), Łyduch, Kołton, Skocz, Andruszko (90’ Szwed) – Grzybowski (62’ Klimek).

Żółte kartki: Ostafin, Sławecki – Łyduch.
Czerwona kartka: Kaczmarczyk.

Sędziował: Sebastian Krasny (Kraków).

Hits: 172

To top